Rola rodzica w wychowaniu sportowca. Jak to wygląda w praktyce? [cz. 2]
Ostatnio zaprosiliśmy Was do lektury przemyśleń Marka i Mateusza Andrzejkowiczów, którzy opowiedzieli na swoim przykładzie o relacjach ojciec-syn w kontekście ich obecności w Pogoni Szczecin oraz klubowej akademii. Tata Marek kieruje pracami Pionu Biznesu, a Mateusz jest zawodnikiem drużyn młodzieżowych, a niedawno zadebiutował w reprezentacji Polski do lat 15. Ciekawych wątków było tak dużo, że dziś prezentujemy Wam kolejną część tej rozmowy.
O tym, jak ważne są zdrowy styl życia, czy bycie w ciągłym ruchu, nie trzeba nikogo przekonywać. Jedną stroną medalu jest sama świadomość jak ważne są te kwestie, a drugą wdrażanie ich w życie.
- Zawsze było dla mnie ważne to, żeby Mati był w ruchu – opowiada o swoim synu Mateuszu Marek Andrzejkowicz. – Kiedy miał niespełna 2 lata, poszliśmy zajęcia ogólnorozwojowe „Socatots”. Wtedy jeszcze nie było tego w Pogoni, a dziś to się rozwinęło i mamy już świetny projekt „Pogoń Baby”. Dla mnie najważniejszy był ogólny rozwój. Tam chodziliśmy przez 3-4 lata i była zabawa. Umówmy się, tam nie ma grania w piłkę, bo to nie o to chodzi. Zabawa piłką, klocki, przejścia przez tunele, po to, by dziecko miało możliwość zdrowego rozwoju. Piłka dochodziła w kolejnych latach, w formie zabawy. Później pojawiają się kolejne aspekty, jak nauka przydatnych kwestii, które można przełożyć na codzienne życie: w pracy, w domu. Plus nauka dążenia do celu i nawyki zdrowego stylu życia. To coś bardzo cennego, co wykształca sport.
Na zdjęciu: Marek Andrzejkowicz odbiera w imieniu Pogoni Szczecin nagrodę przyznaną klubowi, za działania w ramach "Społecznej odpowiedzialności biznesu".
Istotnym elementem jest właśnie kształcenie odpowiednich postaw poprzez sport. Motywacji, fair play i nie tylko.
- Sport na pewno uczy obowiązkowości i odpowiedzialności – nie ma wątpliwości Mateusz, występujący najczęściej w drużynie trampkarzy starszych, a więc U15 Akademii Pogoni. – Wiem o tym, że muszę być punktualny, na czas, że nie mogę spóźniać się na trening, na zbiórkę. Myślę o tym, co muszę spakować na swój trening, żeby być dobrze przygotowanym. Odpowiedzialność pojawia się też na boisku. Mamy swoje zadania od trenera i chcemy wszyscy być odpowiedzialni za wynik zespołu. Dlatego też trzeba pilnować takich kwestii, jak chociażby asekuracja, gdy atakujemy. Dotyczy to wszystkich w zespole. Swoje obowiązki mają też dyżurni w drużynie: po zajęciach muszą pilnować, czy zgadza się liczba piłek, a przed, czy są dobrze napompowane, by każdy z kolegów mógł jak najlepiej trenować nad rozwojem swoich umiejętności. Czy wszystkie przyrządy treningowe, jak stożki, pachołki, czy słupki są na swoim miejscu.
Marek, tata: Fantastyczne jest to, że praca m.in. trenerów w Akademii procentuje. Jeśli mówimy o odpowiedzialności, to dzieje się każdego dnia tak naprawdę od rana. Dziecko musi przygotować się do szkoły i na trening. Musi zadbać o sprzęt na rano i popołudnie. Wieczorem wrzuca swój strój treningowy do pralki, by był czysty następnego dnia. Sam o tym myśli i sam za to odpowiada. Także o tym, by wysuszyć buty po zajęciach, kiedy jest taka potrzeba. Odpowiedzialność daje też na przykład bycie dyżurnym w drużynie i obowiązki z tym związane.
Wcześniej wspomnieliśmy już o inicjatywie „Pogoń Baby”, w której rodzice mogą rozwijać swoje dzieci poprzez wspólne zajęcia ogólnorozwojowe. Projekt ten kierowany jest do najmłodszych (od 1. do 4. roku życia), ale nie jest jedynym, w którym dzieci uczestniczą wspólnie z rodzicami. Pogoń Szczecin Football Schools co roku zaprasza chociażby na turniej „Tata i ja”, w którym zespoły złożone są z ojców i ich synów, czy „Dzień dziecka na sportowo” albo "Ogólnopolski turniej o puchar Floriana Krygiera 2024".
- Uważam, że to bardzo wartościowe inicjatywy i dobrze, że są wprowadzane – ocenia Marek. – Angażowanie rodzica jest bardzo ważne. Oczywiście łatwo jest puścić dziecko na trening, a samemu usiąść przed telewizorem albo spędzić sobie w inny sposób czas. Ale integracja jest bardzo ważna. Dlatego takie inicjatywy jak turniej „Tata i ja” są cenne. Po pierwsze: jest czas razem. Po drugie: ojciec może zobaczyć z drugiej perspektywy, że na boisku nie zawsze jest tak kolorowo, jak się wydaje, kiedy się kibicuje, stojąc po drugiej stronie płotu. To czas na to, że i dzieci, i rodzice mogą popełniać błędy, ale mogą się z nich razem pośmiać. I na pewno z wynieść z tego dużo. To działa też na przyszłość, bo kiedy później ojciec znów kibicuje „zza płotu”, to może sobie przypomnieć, że sam też nie trafił do „pustaka”, czy potknął się na piłce. I wówczas zmienia się perspektywa oceny dziecka.
Na zdjęciu: W akcji Mateusz Andrzejkowicz.
Kilka tygodni temu Mateusz po raz pierwszy zagrał w reprezentacji Polski do lat 15. W swoim premierowym spotkaniu zdobył 3 bramki i razem z kolegami pokonali rówieśników z Czarnogóry 7:1. Występowi swojego syna z trybun przyglądał się Marek.
- Mam duży zapał do tego, żeby pracować dalej – mówi Mateusz. – Debiut w reprezentacji U-15 i strzelone gole to z jednej strony wspaniała sprawa, a z drugiej dopiero wstęp do tego, co chciałbym kiedyś osiągnąć. Wiem też, że mogę liczyć na Tatę, rodziców, że obserwują mnie i gdyby pojawiły się jakieś złe symptomy, to szybko zareagują i doradzą. Ale staram się twardo stąpać po ziemi. Po strzeleniu bramki zerkałem kątem oka i widziałem na trybunach cieszącego się Tatę. Dużo mi to dało. Gram nie tylko dla siebie, ale też dla rodziny, najbliższych.
Autor: Kujawsko-Pomorski Związek Piłki Nożnej, kpzpn.pl. Na zdjęciu - Mateusz w akcji w meczu reprezentacji Polski do lat 15.
Zadanie publiczne „Promocja aktywności fizycznej i profilaktyki zdrowia w społeczeństwie poprzez organizację imprez sportowych w ramach Ogólnopolskiego turnieju o puchar Floriana Krygiera 2024 oraz kampania informacyjna” dofinansowano ze środków Funduszu Rozwoju Kultury Fizycznej, których dysponentem jest Minister Sportu i Turystyki w ramach Programu Sport dla Wszystkich 2024.